
Sztuka bycia innym. Recenzja Shozy hibiki mk2
Szczerze mówiąc, nigdy wcześniej nie miałem w rękach ani nie posiadałem zestawu słuchawek od Shozy. Oczywiście słyszałem o tym producencie, głównie słuchawek dokanałowych, ale nigdy nie odważyłem się ich posłuchać. Być może to tabliczka "zaprojektowano i wykonano w Chinach" miała na to wpływ. Jako osoba przyzwyczajona do, delikatnie mówiąc, innego pochodzenia słuchawek i akustyki, szczególnie biorąc pod uwagę, że jestem fanem ręcznie robionych słuchawek, raczej obawiałem się Chin. Ale nadszedł czas, aby to naprawić. Dziś w mojej recenzji mam słuchawki Shozy hibiki mk2 i zobaczymy czym są i co potrafią.
Zawartość opakowania
Nawet pomimo skromnej ceny, hibiki mk2 dostarczane są w całkiem solidnym ciemnym pudełku, zapakowane w biały papier ze zdjęciem samych słuchawek. W pudełku witają nas oczywiście same słuchawki oraz dwie pary wymiennych poduszek nausznych, które notabene są bardzo dobrej jakości i wykonane z silikonu. W tym momencie, ogólnie rzecz biorąc, wszystko. A co chcesz za 2000 UAH?
Projekt i wykonanie
Po otwarciu pudełka od razu zaskoczyła mnie karbonowa płyta czołowa słuchawek. Wyglądało to bardzo fajnie i drogo. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy węgiel tutaj jest prawdziwy czy nie, ale nawet jeśli nie, to jest po prostu nie do odróżnienia od prawdziwego. Podobały mi się również srebrne linie wokół płyty czołowej i lekko błyszczący czarny korpus. Podczas gdy pierwszy z nich nadał nadwoziu nieco kontrastu w stosunku do reszty ciemnych elementów, drugi dobrze wpasował się w koncepcję projektu. Ogólnie projekt mi się podobał i gdybym brał te słuchawki nie znając ich ceny, pomyślałbym, że ich cena wyniesie co najmniej 5000 hrywien.
Jeśli chodzi o wykonanie to byłem z nich zadowolony. Jasne, nie są to Solarisy Campfire Audio za 2000 dolarów, ale jak na moje możliwości są bardzo przyzwoite. Same słuchawki sprawiają wrażenie bardzo monolitycznych, natomiast przewód cieszy oko ciekawym silikonowym oplotem, dzięki któremu bardzo rzadko się plącze. Jedyną rzeczą, która nie do końca mi się podobała, był wtyk 3,5 mm. Wtyczka jest dobrze dopasowana i ustawiona pod kątem 90 stopni, co jest bardzo wygodne, ale wykonana jest z taniego plastiku. Niby drobiazg, ale jednak nieprzyjemny.
Sounding
Generalnie dźwięk hibiki mk2 to coś w rodzaju "jednym się spodoba, innym nie". Przy tworzeniu tych słuchawek inżynierowie Shozy najwyraźniej nie kierowali się pojęciem "równowagi w dźwięku". Dźwięk w tych słuchawkach jest niewiarygodny, więc analityczność jest zupełnie nieobecna jako temat. Są to raczej słuchawki dla emocji. Hibiki mk2 brzmią bardzo asertywnie, powiedziałbym nawet, że ostro i pod tym względem przypominają mi coś w rodzaju wkładek Bose Sport, które niedawno recenzowałem. Często, aby wycisnąć ze słuchawek więcej emocji i blasku, podkręcałem głośność do niemal maksimum, ale w przypadku tych słuchawek nigdy tak się nie stało. Już przy 20-30% głośności brzmiały jasno, co mnie bardzo zdziwiło. Oczywiście należy tu wziąć pod uwagę fakt, że są one w zasadzie bardzo łatwe do "rozkołysania". Nawet z telefonu bez pomocy żadnego DACa czy wzmacniacza z tych słuchawek można było wycisnąć bardzo dobry dźwięk, i to nie z jakiegoś muzykalnego smartfona, który ma dobry fabryczny DAC, ale nawet ze starego Ipoda czy tabletu. Kiedy jednak podłączyłem do tych słuchawek mój wzmacniacz Audioquest dragonfly cobalt, byłem zszokowany faktem, że ze smartfonem dźwięk był momentami lepszy niż z cobaltem.
Ale niezależnie od tego, z jakiego źródła i z jakim sprzętem ich słuchałem, basu w tych słuchawkach było bardzo dużo. I to w każdym znaczeniu tego słowa. Zarówno pod względem ilościowym, jak i jakościowym. Byłem więcej niż zadowolony z jego rozwoju, ale czasami stawało się to zbyt wiele. W utworach z jego dużą ilością miało się wrażenie, że słucha się systemu audio z dwoma 15-calowymi subami. Często nadawało to brzmieniu ciekawy, można by nawet powiedzieć klubowy charakter, ale czasem było to po prostu niepotrzebne, nawet biorąc pod uwagę, że jestem miłośnikiem basu.
Średnica jest nieco odsunięta na dalszy plan. Pod tym względem hibiki mk2 trudno porównywać nawet z Sennheiserami ie 40 pro, ale tam jest wyższa cena i inne przeznaczenie. Nie są też zbyt szczegółowe i przy 4-5 kHz słyszałem czasem dzwonienie, co mi się nie podobało.
Pomimo tego, że jak wspomniałem wyżej, słuchawki te są bardzo asertywne, to właśnie w wysokich częstotliwościach słyszałem najwięcej ostrości. W niektórych spokojnych utworach było to tylko na moją korzyść, ale w bardziej energicznej muzyce ta jasność stawała się, szczerze mówiąc, bardzo duża. Byłem również bardzo zaskoczony restrukturyzacją obrazu dźwiękowego. O ile w utworach bogatych w bas zwracano na niego największą uwagę, o tyle w kompozycjach, w których zakres wysokich częstotliwości w referencji odgrywał bardziej znaczącą rolę, słuchawki mocno zredukowały ilość basu i jednocześnie wysunęły daleko na pierwszy plan HF.