
Słuchawki Campfire Audio Andromeda Gold. Czy jest na wagę złota?
Jest to limitowana wersja słynnych słuchawek Andromeda. Nowość ma siedem przetworników zamiast pięciu (plus dwa przetworniki w głośniku niskotonowym), nie ma zwrotnicy, zmienił się zestaw i nieznacznie wzrosła cena. Przewidywano wydanie zaledwie 100 sztuk, ale liczba ta wzrosła do 1000, więc teraz jest realna szansa na posiadanie jednego egzemplarza. Ale czy warto? Porozmawiajmy szczerze.
Opakowanie, wyposażenie, wygląd
Pudełko jest bardzo stylowe, otwiera się znajomo, jak pudełko. Z akcesoriów mamy proste silikonowe poduszki nauszne, dysze Final Audio, 3 pary pianek, czarne etui, mniejsze niż w ostatniej wersji Solarisa, ale wygodniejsze, narzędzie do czyszczenia oraz dwa identyfikatory, standardowy i limitowany. Wreszcie te odznaki są zgodne z audiofilskimi referencjami.
Tylko najbardziej leniwi nie żartowali z konstrukcji modelu. Jaki to rodzaj złota? Wygląda na to, że słuchawki zostały zaprojektowane specjalnie dla takich romantyczek jak ja, które zawsze wybierają czerń, gdy mają do wyboru różne opcje. To prawda, że śruby są pozłacane, ale to już dla estetów. Kształt obudów nie uległ zmianie, wydłużyły się jedynie przewody dźwiękowe.
Czterożyłowy kabel litcendry jest miękki i niestety dość cienki, ale złącza MMCX są jeszcze bardziej wytrzymałe niż w innych słuchawkach Campfire. Dzięki elastycznym nausznikom bez pamięci i nowym pałąkom dopasowanie jest wygodne.
Cechy
- - Zakres częstotliwości: od 5 Hz do 20 kHz;
- - Czułość 115dB;
- - Impedancja 8 omów.
O dźwięku
Główne testy przeprowadzono na odtwarzaczach Questyle QP1R, Questyle QP2R i QLS QA361.
Na wstępie chciałbym powiedzieć, że moim zdaniem Andromeda Gold to dokonały upgrade klasycznego modelu Andromeda do poziomu zwykłych słuchawek z najwyższej półki z 2020 roku. Porównując ją ze zwykłą wersją, można odnieść wrażenie, że ta druga jest słabsza i w niektórych kryteriach pozostaje w tyle. I bez względu na to, jak osobliwa jest prezentacja dźwiękowa edycji limitowanej, bez względu na to, co sądzimy o cenie, jeśli zdecydujecie się kupić Andromedę, wybierzcie wersję Gold. Poprawa nowości jest bardzo odczuwalna, ale ogólny charakter pozostaje ten sam.
Przy okazji, w subiektywnym odczuciu, Andromeda S ze swoją miękką, intrygującą neutralnością zrobiła bardziej znaczący krok w bok. Można zajrzeć do mojej recenzji, gdzie znajduje się szczegółowy opis dźwięku. Znajduje się tam również artykuł o wersji klasycznej.
Na razie wracamy do naszej czarnej piękności ze złotymi śrubami. Słuchawki brzmią jasno, szczegółowo i czysto. Stali się nieco szybsi w całym spektrum, choć nadal nie wydają się szczególnie szybcy.
Bas, jak można było przewidzieć, zyskał na masie i głębi, był podobny do dynamicznego w klasycznej wersji, a teraz jest jeszcze mocniejszy. Kontrola była mniejsza niż idealna, w wyniku czego na niektórych nagraniach dźwięk nakłada się na resztę zakresu. Z drugiej strony, tekstura jest teraz wielokrotnie lepiej oddana.
Zakres średnich tonów jest neutralny, suchy i szczegółowy. Mgła jest wyraźnie zredukowana, a rozdzielczość zwiększona - można usłyszeć każdy niuans, od szelestu palców na strunach po wysokie tony głosu wokalisty. Scena jest imponująco szeroka, podobnie jak w zwykłej wersji, pod względem głębokości również nie odbiega od normy. Do wad należą natrętne sybilanty oraz dzwoniące barwy, ale nawet zwykła Andromeda była przez wielu określana jako całkiem popowa.
Wysokie częstotliwości zachowały swoje wyrafinowane rozgraniczenie i ciężar, a nawet stały się bardziej wyraziste. Niektórych mogą one nużyć, ale mnie osobiście się podobały. Dzwony brzmią szlachetnie i pięknie, nuty delikatnie się mienią i rozpraszają drobnymi iskierkami. To naprawdę wciąga. Brakowało w nim tylko bardzo wysokich tonów.
Porównywałem Andromedę Gold z moimi Solarisami Campfire Audio, zastanawiałem się, czy nie przewyższą flagowca. Co prawda zbliżyli się do siebie pod względem poziomu, ale niewiele jest tu podobieństw. Solaris grają bardziej otwarcie, szybciej, spójniej, bardziej emocjonalnie, a jednocześnie aksamitnie, melodyjnie i łagodniej. Mają oni większe znaczenie w dolnej połowie, co w tym przypadku przechyla szalę wyboru na ich korzyść. Jeśli jednak zależy Ci na szczegółach, Andromeda w dowolnej wersji będzie lepsza. Ponadto, jak na mój gust, ma bardziej interesujące górne częstotliwości, jest cichszy i poważniejszy.