
Test interfejsów dźwiękowych RME ADI-2 Pro FS i DAC: czysta matematyka dźwięku
Więc tak naprawdę, czym można go udekorować? Wstawić jeszcze większy toroid? W środku na pewno wygląda imponująco, ale po co komu spawarka do sygnału 3 V? Żeby dać ci szansę na przerzucenie filtrów? Teraz jest to zaimplementowane na poziomie chipów, więc teraz każde chińskie urządzenie do samodzielnego wykonania za sto pięćdziesiąt dolarów może zaoferować takie przyjemności.
Sprzęt RME należy do profesjonalnego segmentu audio - pewnie dlatego wciąż jest w nim pewna wesołość ducha. Dwa ostatnie produkty ADI-2 - DAC i Pro FS z modułem ADC - zaszokowały mnie architekturą ustawień i parametrami. Nie kosztują one trzy kopiejki, ale jestem absolutnie pewien, że dla podobnego poziomu technicznego w krajowym High End poprosiłby o pięć razy droższe. Niniejsza recenzja będzie odbiegała od tradycyjnej struktury ekspozycji, ponieważ badania nad tymi urządzeniami nadal trwają, czego dowodem jest szczegółowy, ponad stustronicowy podręcznik RME. Zacznijmy więc od tego, co najbardziej oczywiste - od wad ADI-2, z których połowa jest wyimaginowana.
Triumf audiofilskiej niewoli
O tak, ta para RME ADI-2 w żaden sposób nie wygląda na triumf audiofilskiej woli. Małe moduły z kolorowym ekranem IPS wyglądają bardziej jak jakiś cyfrowy multitester lub oscyloskop. I o zgrozo - w środku jest stabilizator pulsu!
Skacząc do przodu mogę powiedzieć, że zmierzony poziom szumów i zakłóceń rodziny ADI-2 okazał się najniższy w mojej historii znajomości ze źródłami dźwięku. Jednocześnie pulsatory (w przeciwieństwie do torusa) nie muczą jak dojna krowa w brudnej sieci energetycznej. Na pocieszenie nienawistnikom tego typu zasilania powiem, że standardowa wtyczka RME pozwala na podłączenie zasilacza liniowego lub zewnętrznego akumulatora. Proszę, możesz poeksperymentować z samodzielnym zasilaczem.
Żarty na bok, prawdziwym piekłem w RME jest system sterowania. Trzy enkodery, które można obracać i naciskać, plus kolejne cztery przyciski tworzą dość rozgałęzioną i zagmatwaną karuzelę zakładek. Jest to cecha interfejsów wielu europejskich marek elektrycznych. Kto próbował coś ustawić w menu radioodtwarzaczy Blaupunkta, ten zrozumie o co mi chodzi. Ale RME pozwala na zmianę nawet koloru spektrogramu zamiast ograniczać funkcjonalność na poziomie on/off. Nie podoba mi się też, że RME ADI-2 Pro FS bardzo się nagrzewa podczas pracy - pewnie procesor za dużo myśli.
Zmiany w ustawieniach
A liczba inteligentnych funkcji w ADI-2 jest niepoliczalna. Głośność jest regulowana w pełnej skali cyfrowej do 0dB, przy czym użytkownik jest w stanie niezawodnie przełączać poziomy wzmocnienia czterech stopni analogowych. Jest to bardzo przydatne w przypadku dopasowywania źródła dźwięku bezpośrednio do aktywnego głośnika lub wzmacniacza mocy. Według danych technicznych i pomiarów wszystkie stopnie wyglądają niemal tak samo, ale wydawało mi się, że ostateczny charakter brzmienia jest jednak inny. Być może wynika to z dziwactw czułości wejściowej wzmacniacza i amplitunera AV. W przypadku niektórych ścieżek dźwiękowych, takich jak muzyka klasyczna, lepiej jest ustawić wzmocnienie na minimum, a głośność na wysoką. Scena jakby się pogłębia. Z kolei nagrania bardziej skompresowane będą brzmiały z większym uderzeniem na stopniu wysokiego wzmocnienia, ale z odkręconą gałką głośności. Cuda i psychoakustyka!
Sygnał w RME może być osobno regulowany i konfigurowany dla słuchawek i wyjść: odwrócony w fazie (także w jednym kanale) i w mono, kompensacja tonów i pięć stopni crossfeedu (co przyda się przy starych nagraniach stereo), resampling (przez wewnętrzny konwerter AKM AK4127VF) oraz złożona korekcja parametryczna zarówno sygnału wejściowego, jak i wyjściowego. Ten ostatni przydaje się nie tylko do korekty rumu.
Jak wiemy ze specyfikacji, nasz wspaniały układ AK4490 posiada 5 opcji filtrowania. Dwa z nich - Slow i Super-Slow (który jest wymieniony przez RME jako NOS) - mają bardzo czystą odpowiedź impulsową, bez pasożytniczych dzwonków, ale cierpią z powodu spadku na AFC i wyrzucania zakłóceń aliasowych. Tak jest zawsze w przypadku filtrów cyfrowych. Coś pięknego to albo liniowość pasma przenoszenia, albo faza.
Matthias Carstens, główny konstruktor firmy RME, obliczył i zaproponował presety dla korektora, który liniowo podciąga AFC na filtrach Slow i NOS, dodając jednocześnie odrobinę dzwonienia do impulsu (patrz rysunek poniżej). On sam nie siedzi w wieży z kości słoniowej, ale jest obecny na autorskim forum, zbierając uwagi i sugestie, z których część jest następnie implementowana w nowym firmware.
Wewnętrzna cyfrowa matematyka RME jest najwyższej klasy, więc nie ma potrzeby martwić się o ingerencję w sygnał. Natywny SD-Sharp też jest na swój sposób dobry, zwłaszcza w słuchawkach, ale ostateczną harmonię brzmienia z zachowaniem detali dała opcja NOS (Super-Slow-filter) plus zalecana przez Carstensa kompensacja EQ.
Dlaczego 768kHz
Kolejnym świadectwem skrupulatnej pracy RME z sygnałami cyfrowymi jest implementacja ruchu DSD. Protokół USB nie wygląda jak typowe rozwiązania XMOS-a i Amanero - tutaj Niemcy przygotowali jakiś własny sterownik ASIO. Wszystkie wskazania - co, gdzie, w jakim wymiarze i poziomie przyszło i gdzie zostało przekierowane - są pokazywane na wyświetlaczu. I to jest prawda, bo można się zupełnie pogubić w trasowaniu strumieni.
W instrukcji RME jest napisane, że uczciwe dekodowanie DSD jest możliwe tylko przy wyłączonej cyfrowej regulacji głośności, czyli na maksymalnym poziomie. Oczywiście można przełączyć analogowe przekaźniki wzmocnienia, ale tam krok okazuje się zbyt duży. Dla wzmacniaczy zintegrowanych nie stanowi to problemu, ale dla DAC-a podłączonego bezpośrednio do terminatora lub aktywnych głośników, konwersja DSD-PCM będzie musiała być aktywowana, aby móc normalnie sterować głośnością. I o dziwo, miękkość przejść tonalnych właściwa dla DSD została w tym trybie zachowana, co wcześniej się nie zdarzało.
Pro FS pracuje również w trybie przedwzmacniacza, aczkolwiek z pośrednią digitalizacją sygnału analogowego do maksymalnych możliwych 32 bitów/768kHz. ADI-2 Pro FS jest wyposażony w jeden z najbardziej zaawansowanych układów ADC dostępnych obecnie na rynku, AK5574EN. Podzielam również wybór Carstensa dotyczący produktów Asahi Kasei.
Muszę przyznać, że odsłuch gramofonu winylowego przez ścieżkę RME w tym protokole ani trochę nie pogorszył wrażeń dźwiękowych z płyty. Można oczywiście wątpić w konieczność tak ekstremalnych parametrów toru, ale sygnał analogowy najlepiej zabrzmiał właśnie przy 32 bitach/768 kHz.
Parametry próbkowania można przełączać w locie - zarówno na DSD, jak i niższe częstotliwości próbkowania PCM do 44 kHz, aby oszacować najbardziej optymalny tryb archiwizacji źródeł analogowych. Co więcej, na tym etapie nagrywania można zastosować filtry Sharp i Slow o różnej odpowiedzi impulsowej.
Powłoka logiczna rodziny RME oparta jest na macierzy bramek SPARTAN-6 XC6SLX16 firmy Xilinx, dzięki czemu programiści co jakiś czas mogą zachwycić posiadaczy zupełnie unikalnych funkcji, jak np. sprawdzanie przepływu bitów doskonałych.
Jak wiemy ze źródeł komputerowych, mikser sprzętowy lub inne paskudztwo może zakłócić tor sygnału. Ogólne parametry sygnału pozostaną takie same, ale integralność oryginalnego strumienia zostanie naruszona. RME oferuje pobranie ze swojej strony internetowej specjalnych testowych plików WAV o głębi bitowej do 32 bitów i przepuszczenie ich przez system. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, urządzenie wyświetli komunikat o pomyślnym przejściu testu. Jest to doskonała i przydatna rzecz do diagnozowania Twojego odtwarzacza oprogramowania. Dzięki niemu okazało się na przykład, że Foobar nie umie streamować 32 bitów, w przeciwieństwie do JRivera.
Pomiary i wrażenia słuchowe
Zarówno ADI-2: Pro FS jak i DAC wykazały się niespotykanie niskimi zniekształceniami i innymi parametrami na wszystkich wyjściach. Podłoga szumów na poziomie minus 120dB przy maksymalnym poziomie 24 dBu - teraz tak, można mówić o osiągnięciu 20-bitowej rozdzielczości w torze audio. Zdecydowana większość przyzwoitych DAC-ów ledwie dobija do 17-18 bitów.
Pomiary wyjścia liniowego i słuchawkowego z obciążeniem wykazują rekordowe minimum zniekształceń
Wszystko jasne w klasycznym teście THD: najwyższa harmoniczna jest poniżej minus 120dB.
Jeśli chodzi o dźwięk, to najlepsze wrażenie zrobił RME ADI-2. Przez długi czas nie bardzo podobało mi się podejście do dźwięku we współczesnych źródłach. Był bardzo podatny na podkreślanie sybilantów. Szczególnie ciężko słuchało się na nich winylowych ripów ze starą muzyką. Ale tutaj RME demonstruje niezwykle przejrzysty, transparentny dźwięk z holograficzną separacją planów. Jednocześnie dźwięk nie rozpada się na żadne błyski czy efekty. Dźwięk pozostaje "muzyczny", a jednocześnie ujawnia powiązania i wątki utworu, które wcześniej pozostawały w cieniu. Znacie ten popularny epitet, który sprawia, że "chce się go słuchać od nowa"? To jest właśnie ten przypadek. Szkoda, oczywiście, że tak wiele pracy i wysiłku artystów i projektantów dźwięku marnuje się w drenażu konwencjonalnych systemów.
Różnica pomiędzy Pro F i DAC
A teraz, łamiąc wszelkie tradycje recenzenckie, powiedzmy wreszcie, jaka jest różnica między DAC-iem a Pro F-ami. Układ sterowania jest bardzo podobny. Pro Fs ma srebrny panel z niebieską ramką wokół przycisków, natomiast DAC jest już czysto czarny, z podkładkami ze świata high-fi. Wersja RME z czystym DAC-iem pojawiła się w zeszłym roku, po bardzo udanym debiucie ADI-2 Pro. Firma postanowiła postawić na wysokiej jakości dwukanałowy interfejs, który przypadnie do gustu nie tylko profesjonalistom, ale i domowym słuchaczom.
Przetwornik ADI-2 nie ma jednostki ADC, a wyjścia niezbalansowane są teraz na RCA, w przeciwieństwie do TRS w wersji Pro. Interfejs AES/EBU również zniknął, podobnie jak inne wyjścia cyfrowe, które posiadał Pro Fs. Tak więc używanie wersji z DAC-iem jako koncentratora analogowo-cyfrowego nie jest już możliwe. Ale bardzo ważnym punktem był prawie o połowę tańszy od nowego urządzenia pilot, za pomocą którego przełączanie wejść i regulacja głośności jest znacznie przyjemniejsza niż sięganie po enkoder.
W porównaniu do poprzednika ADI-2 DAC wyposażono w bardziej zaawansowany układ tłumienia jittera SteadyClock FS, ale od kwietnia tego roku wersja Pro również otrzymała tę opcję, wraz z przedrostkiem FS w nazwie. Jak już wspomniano, obydwa modele mają cztery stopnie wzmocnienia stopnia analogowego, ale ich wartości bezwzględne różnią się nieznacznie (patrz dane techniczne).
Co jest stworzone dla słuchawek?
Jedno z dwóch wyjść słuchawkowych DAC-a wykonano w oparciu o op-amp TI OPA1622 K oraz gniazdo mini jack 3,5mm, co pozwala na dostosowanie się do potrzeb modeli IEM. Niestety, moje niestandardowe armatury były w tym czasie na przeglądzie i musiałem zadowolić się jedynie Audio-Technica ATH-ESW10. Wersja Pro posiada dwa gniazda wyjściowe 6,3 mm, które mogą być użyte do zbalansowanego połączenia słuchawkowego. Wyjście słuchawkowe ma dwa poziomy wzmocnienia, a samo urządzenie mierzy obciążenie po podłączeniu wtyczki i ostrzega, jeśli sygnał dla głośników jest zbyt wysoki.
Pomiary techniczne wyjść słuchawkowych (TI OPA1688) nie wykazują zależności od impedancji obciążenia - są praktycznie niezmienne. Audio-Technica ATH-ESW10 brzmi miękko i neutralnie - nigdy czegoś takiego nie słyszałem, nawet chciałem dodać więcej barw. Rejestrator Sony PCM-D100 na słuchawkach daje bardziej dźwięczny i "smaczny" dźwięk, ale jego panoramie stereo brakuje filigranowej separacji planów, jaką daje RME.
Wniosek
Na koniec można powiedzieć, że RME zaprezentowało jedne z najbardziej elastycznych interfejsów cyfrowych, których tak bardzo brakuje w konsumenckim audio. Różnica w cenie pomiędzy Pro FS i DAC wynika jedynie z poziomu przełączania. We wszystkim innym są one identyczne, od wyświetlacza i firmware'u po niemal referencyjną wydajność.