
Recenzja JBL BOOMBOX 2 | Test dźwięku, design, bateria. Co się zmieniło w porównaniu z JBL Boombox 1?
To jest JBL Boombox 2. Ma on baterię o mniejszej pojemności i jest cięższy niż Boombox pierwszej generacji. Czy to kolejny wstyd i JBL zamienia się w Apple i nic nie zmienia w swoich urządzeniach, bo "ludzie je zjedzą", czy może jest coś, co nas zaskoczy w tym debiutancie?
Jakie są różnice w stosunku do pierwszej generacji?
Przede wszystkim opinia publiczna chce wiedzieć - jaka jest różnica między pierwszą a drugą generacją? Odpowiedź! Jest kilka zasadniczych różnic:
- - Dźwięk stał się chłodniejszy. Highlight. Więcej na ten temat później.
- - Pojemność baterii zmniejszyła się o połowę, ale czas pracy na baterii jest wciąż taki sam. Więcej na ten temat później.
- - Waga i wymiary wzrosły, tutaj diz.
- - Nowa wersja bluetooth - 5.1 spala mniej prądu i bije dalej. lubi
- - Zaktualizowany projekt.
To jest dla tych, którzy chcieliby poznać głośnik w pigułce. Wszystkich pozostałych zapraszamy do bardziej szczegółowego zapoznania się z nowością.
Pakiet
Anboxing głośników JBL to mój ulubiony produkt. Uwielbiam usiąść i zacząć oglądać pudełko z fajnymi nadrukami, a potem je otworzyć i wyjąć wszystko ze środka. W środku wszystko jest takie samo - dziki zasilacz i makulatura. JBL, proszę bądź ECO, zrób kod QR zamiast tej całej papierkowej roboty i pozwól nam wszystkim zobaczyć to w internecie, no kamon!
Dźwięk
Jaki był dźwięk z JBL Boombox? Było głośno i dość basowo, a gdzieś nawet bardzo szczegółowo. W domu było basowo-basowo, na zewnątrz przy wysokiej głośności dość neutralnie, a przy niskiej głośności w tle dość łagodnie. Oba tryby zbierały dźwięk w węższy i szerszy sposób, więc inny tryb był dla natury, a inny dla wnętrz.
Tutaj usunięto te przełączniki i po prostu dźwięk stał się bardziej basowy i szczegółowy. Nie usłyszysz super dystynkcji, ale za to bas w pomieszczeniach jest doładowany - jeśli ustawisz głośnik gdzieś w rogu, całe mieszkanie zaleje bum-bum-bum. Ale na otwartych przestrzeniach, jak mi się wydawało, detale są dodawane po prostu dobrze. Najciekawsze jest też to, że głośnik lubi dobre płyty - proszę się nie śmiać, ale Pink Floyd i Dair Straits brzmią naprawdę świetnie, tak samo dobrze poskładany Bruno Mars już przegrywa. I to na przenośnym głośniku, tak.
Podmienili nieco zasilanie i teraz przy połączeniu kablowym Boombox krzyczy głośniej - 40 W na jeden kanał, czyli tutaj dwa. W przeszłości Boombox miał moc 30 W. Dotyczy to jednak tylko połączenia przewodowego, bez zasilacza jest to samo 30 W na kanał. Głośniki, podobnie jak w poprzednim przypadku, są tutaj 4 - 2 duże woofery i 2 piszczałki.
Projektowanie i ergonomia
O designie i jego zmianach praktycznie nie ma co dyskutować, jest tylko kosmetyka i lifting, nic nowego. Uchwyt jest trochę inny, podstawka, dyfuzory, wtyczka. Jednym słowem, po prostu zaktualizowali go tak, by wyglądał jak w 2020 roku. Ogólnie rzecz biorąc, pierwszy Boombox nadal wygląda fajnie, więc na pierwszy rzut oka nawet nie zauważycie różnic. Jedyną zauważalną różnicą jest port serwisowy micro USB. Naprawdę? Poddajcie się już wszyscy!
Jeśli chodzi o wodoodporność - IPX7, jak poprzednio. Można iść na plażę i używać głośnika w piasku, wodzie i brudzie, ale bez fanatyzmu. Waga - nie do końca wiadomo dlaczego - jest większa o 600 gramów, co nie jest bardzo odczuwalne, ale jednak.
Autonomia
O czasie pracy na baterii zaczęliśmy już mówić na początku recenzji. Tak, tutaj mamy 10 000 mAh zamiast 20 000 mAh jak to było w pierwszym Boomboxie. Ale tutaj mamy te same 24 godziny autonomii. To prawda, że głośnik może działać jak paverbank i wyraźnie widać, że można naładować smartfon więcej razy z 20000 mAh niż z 10000 mAh. Ale kto kupuje głośnik jako kostkę brukową?
Odtwórz